Rhizome cs571

 

 

 

 

 

 

 

 

Krok na po?udniowy wschód i meldujemy si? w Monachium, by dwukrotnie pochyli? si? nad najnowszymi dokonaniami niemieckiego klarnecisty i saksofonisty Udo Schindlera, który zdaje si? by? ju? sta?ym uczestnikiem naszych okresowych zbiorówek. Zaczynamy od dalece frapuj?cego tria Rhizome, który udanie ??czy ?wiat swobodnej improwizacji i wspó?czesnej kameralistyki, tak?e tej g??boko osadzonej w filharmonicznych gmaszyskach. A zatem Gunter Pretzel na altówce, Georges-Emmanuel Schneider na skrzypcach (plus live electronics) oraz Udo Schindler na klarnecie basowym, saksofonie sopranowym i euphonium (zwanym tak?e tub? tenorow?). Spotkanie koncertowe mia?o miejsce w monachijskiej At Gallery ar Toxin pierwszego dnia marca roku ubieg?ego. Muzycy improwizowali, w oparciu o pewne ustalenia przedprodukcyjne. Pod d?u?szymi improwizacjami podpisa?a si? ca?a trójka muzyków, pod krótszymi – Schneider (druga) oraz Schindler (czwarta). Ca?o?? trwa?a godzin? zegarow? i kilkadziesi?t sekund.

D?u?sze, tytu?owe improwizacje (First & Second Rhizome) bazuj? na strunowych ekspozycjach, które w wielu momentach uroczo topi? si? w sonorystyce, szczególnie je?li chodzi o altówk?. Skrzypce zdaj? si? mie? podobne zadania, ale poniewa? muzyk operuje tak?e w zakresie live electronics, czasami efekty jego dzia?a? bli?sze s? elektroakustyce, zawieraj? tak?e akcenty perkusjonalne. Funkcjonuj?cy na ?rodku sceny Schindler udanie ??czy flankowe ekspozycje strunowców, na ogó? operuje na saksofonie sopranowym, tworz?c rodzaj dramaturgicznego kr?gos?upa improwizacji. Dobywa z tuby d?ciaka sploty intryguj?cych d?wi?ków, brzmi ciekawie i niebanalnie. Na flankach za? dziej? si? prawdziwe cuda. Altówka potrafi zmys?owo poha?asowa?, skrzypce brn?? w plamy godne jazzowego wr?cz fussion. Cho? osadzone we wspó?czesnej kameralistyce, raz za razem ostrz? sobie narracj? bystrymi zadziorami. Podobnie kontrapunktuj?cy bywa klarnet basowy, który w??cza si? do gry sporadycznie, ale skutecznie wtedy porz?dkuje narracj? i wprowadza elementy t?umienia gotuj?cych si? emocji. W nast?pnej rozbudowanej improwizacji (trzeciej na p?ycie), muzycy zdaj? si? by? jeszcze bardziej skrupulatni, a ich ekspozycje definitywnie filigranowe. Drony, ma?e d?wi?ki godne mistycznego posmaku cichej filharmonii. Szumy d?ciaka, ?piew strunowców, kind of acid chamber! Mocne zmiany daje w tej cz??ci tak?e klarnet basowy.

Nieco odmiennie kszta?tuj? si? dwie pozosta?e, krótkie improwizacje autorskie. Odcinek Schneidera, co nie dziwi, stanowi pasa? elektroakustycznych incydentów, który zdobi? suche, sonorystyczne ekspozycje altówki, z d?ciakiem, który zdecydowanie pilnuje dalekiego t?a. Fina?owa cze?? koncertu grana jest przez Schindlera na euphonium. Gro?na meta tuba kre?li zwinne p?tle, stanowi?c przy okazji doskona?e intro dla p?yty, któr? omówimy poni?ej. Andrzej Nowak (Trybuna Muzyki Spontanicznej)