|
skyshifter |cs095
|
|
Acabou de sair na imparável Creative Sources e estou-lhe a dar a atenta e carinhosa audição que deveras merece: SKY SHIFTER, do irlandês Mark O’Leary, e do alemão Günter Müller, fundador da editora For 4 Ears. As gravações são de Cork (Irlanda) com pós-produção em Basileia (Suiça). Improvisação experimental de tons escuros, carregada de mistério, manufacturada com ferramentas electrónicas, ipod, guitarras, percussão e processamento electrónico em tempo real. Uma boa conversa pela noite dentro entre dois grandes mestres, que parecem sentir-se à vontade com a tomada de decisões sonoras em conjunto e em cada momento, intencionais e aleatórias. As improvisações electroacústicas não-estruturadas de SKY SHIFTER apresentam uma forte unidade temática, conjunto de referências e citações inspiradas em ambientes urbanos artificialmente iluminados, espécie de banda sonora para passeios nocturnos por ruas desertas à hora em que a noite é quase dia. Eduardo Chagas (Jazz e Arredores) Sky Shifter (cs 095), schon im Juli 2003 entstanden, dokumentiert die Reibungen von MARK O’LEARYs Gitarre, Electronics & Ebow mit GÜNTER MÜLLERs elektrifizierter Mikropercussion. O’Leary ist mit seinen Leo-Releases meine persönliche Gitarrennemesis, Müller bekannt für feinstoffliche Klänge, die Richtung drittes Auge und viertes Ohr zielen. Dröhnminimalistische, quasi gasförmige Sounds diffundieren im Luftraum, mal gleichmäßig, mal durch Impulse verwirbelt, dann als gedämpft wummerndes Mäandern, das in D’n’B-ähnliche Zuckungen verfällt. Die Gitarre ist fast durchwegs nur ein Dröhnwerkzeug, erst bei ‚IV’ twangt O’Leary ein paar monotone Akkorde. Das kurze ‚V’ wird durch Ebow zu einer singenden ‚E Symphony’, bevor diese Dröhnwelt wie ein azoisches Wesen mit vibrierenden Wimpernschlägen im Dunkel verschwindet. Rigobert Dittmann (Bad Alchemy) Sadze, ze dla wiernych czytelników Diapazonu Mark O'Leary juz nie jest muzykiem anonimowym, lecz stal sie jednym z tych, po których kolejne nagrania sie siega lub przynajmniej z zainteresowaniem sie o nich czyta. Sprawila to wydana w 2005 roku "Levitation", na której z O'Learym zagrali Tomasz Stanko oraz Billy Hart. To wlasnie ta dzieki tej plycie o irlandzkim gitarzyscie zrobilo sie w Polsce glosno. Zarówno krytycy, jak i "zwykli" sluchacze zaczeli komplementowac jego gre, chwalic kompozycje i improwizacje, no i przede wszystkim, dziekowali mu za (p-)obudzenie Stanki, który ostatnimi czasy zbytnio sie (EC-)Melancholizowal. O'Leary okresla sie mianem "post-jazzer" i ta jazzowosc jest na ogól w jego grze obecna. Gitarzysta nie ogranicza sie jednak do jednego tylko stylu, czerpiac równiez z muzyki klasycznej oraz elektronicznej, a nawet i rockowej. Grywal zarówno z jazzmenami, improwizatorami, muzykami folkowymi oraz pozagatunkowymi eksperymentatorami, wspólpracowal z kwartetem smyczkowym Cikada, nie jestem jednak przekonany, czy w kazdej z tych stylistyk potrafi przemówic wlasnym glosem i zaproponowac cos naprawde oryginalnego. Nie znam zdecydowanej wiekszosci nagran O'Leary'ego - ma on na koncie bodajze dziesiec plyt wydanych przez brytyjskie wytwornie Leo i FMR - jednak moja watpliwosc graniczy z pewnoscia. Zrodzil je najnowszy krazek gitarzysty, nagrany we wspólpracy z Günterem Müllerem, jednym z Wielkich europejskiej sceny muzyki improwizowanej, mistrzem elektroakustycznej odmiany improwizacji. "Skyshifter" jest próba zmierzenia sie z ta wlasnie stylistyka. Próba, moim zdaniem, nie do konca udana, bowiem nagrana przez irlandzko-szwajcarski duet muzyka to niewiele wiecej niz elektroakustyczny muzak, efektowna wata do uszu majaca (chyba) wysublimowac miejska melancholie i spleen. Calosc brzmi dobrze, jednak soundscape'y duetu O'Leary/Müller sa dosc statyczne i niezbyt skomplikowane pod wzgledem formy i struktury, a brzmieniowo zbyt sterylne i jednorodne. Wszystkie, przynalezne ambientowi, elementy wydaja sie byc na swoim miejscu, jednak plynace z glosników bezksztaltne chmury elektronicznego pylu snuja sie sennie, sprawiajac, ze mysli sluchacza dryfuja swobodnie i stopniowo przestaje on sledzic muzyke. I trudno sie mu dziwic, bo wlasciwie niewiele sie w niej dzieje. "Skyshifter" to w swojej klasie plyta przecietna, ani zla, ani dobra, wiec ani jej szczególnie nie polecam, ani nie odradzam. Na pewno jednak zawiedzie tych, którzy chcieliby posluchac O'Leary'ego - gitarzysty, bo poza jednym, czy dwoma fragmentami brzmienie tego instrumentu jest nierozpoznawalne i skryte w odmetach elektroakustycznej magmy. Tadeusz Kosiek (Diapazon) After listening to the first movement of “Skyshifter” I was surprised to hear something that (admittedly superficially) could recall a dark ambient soundscape, a gorgeous one for that matter. Black and grey, slow movements, dim lights. With the following segments, the single personalities of O’Leary and Müller start to appear more precisely delineated, in particular the latter’s customary lattice made of recurring samples and cyclic ticks and whirrs deriving by the iPod (does anybody remember that Mr. Müller has been using the damn thing WAY before it became one of my most hated gadgets in the hands of people?). This does not mean that the album sounds like a For 4 Ears release, and that’s exactly where O’Leary’s contribution is better noticeable: his eBowed guitars with electronic and “implements” are widely responsible for the obscure meanders through which we’re forced to move while enjoying the CD, which doesn’t really stand out for pure innovation but remains excellently conceived and executed. Music that may not “shine” from the point of view of luminousness, yet allows the functional mechanisms of your receptive mode to be lubricated and reactivated. “Skyshifter” might turn out to be appealing to a largely vaster audience than the usual Creative Sources bunch of aficionados, still without a milligram of compromise in terms of artistic seriousness. Massimo Ricci (Touching Extremes) De
l’ambient ou plutôt pour ceux qui s’en souviennent de
l’illbient de plus en plus résonant, voir symphonisant. Tel
semble être le penchant actuel de Günter Müller, Ici,
il collabore avec Mark O’Leary un multi-instrumentiste des plus
éclectiques (cf. voir sa page myspace) oeuvrant dans des genres
parfois très éloignés du purisme de la nouvelle improvisation. Günter Müller has
by now eclipsed the concept of "electroacoustic improvisor"
to become one of our foremost sculptors of sound. A rugged experimentalist
and instant adaptor despite who he collaborates with (a list far too lengthy
to be recounted here), Müller's chameleonic approach, coupled with
an endless thirst for new sonic discovery, is held in the highest esteem
amongst both novice and cognoscenti, be they fellow artists or enthusiasts
of his work; anyone considering picking up a light pen, booting up a laptop,
or getting itchy with an iPod needs to ensure that Müller is required
listening in their curriculum. |