Isotropy cs662

 

 

 

 

 

 

 

 

[Lisbon String Trio continues its recent trend of recording with more generally prominent Portuguese improvisers — as opposed to earlier albums featuring lesser known musicians — on Isotropy (their thirteenth album) with Luis Lopes on acoustic guitar, recorded in Lisbon in March 2020. I've mostly associated Lopes with more of a post-punk or post-alternative tradition, but his prior collaborations with Ernesto Rodrigues, Nepenthes hibrida (discussed here in June 2017) & Lithos (discussed June 2018) — both also featuring Vasco Trilla, as it happens — are if anything rather quiet. A more subtle interaction maintains on Isotropy as well, with (as the title would appear to suggest...) the guitar occupying similar spaces as the strings & often interacting on their terms — in contrast to e.g. the more lively "concerto" style I'd noted most recently of Sediments (with Gabriel Ferrandini, as discussed in December — and indeed showing the more contrasting or dialogic style with which I'd just compared the recent Setúbal, not actually by LST of course). In its technical solidarity, perhaps Isotropy can then be compared to Theia, on which Zingaro's violin turns LST into a more usual sort of string quartet, but that's more an album of stark gestures than richly flowing counterpoint.... (The sense of intertwining polyphony from the middle of the texture might actually suggest some earlier trombone collaborations for LST, albeit here with a fully polyphonic instrument added.) So the sound of acoustic guitar is initially subtle here, but a pervasive influence does start to emerge, as guitar chords come to twist & invert string counterpoint at times, lending a sense of shifting perspectives to music that also evokes something of the "travelogue" style I've noted elsewhere. (The sense of "world vistas" also suggests K'Ampokol Che K'Aay for me, itself becoming something of a LST classic, but there with clarinet bringing shifting perspectives to different layers articulated by the strings, rather than seeming to absorb them....) Some tight simultaneous pivots yield some amazing moments, particularly in the first track, as it often comes to suggest an orchestral scope, but Isotropy does also feel relatively short — making a big impression at times, as these improvised sessions sometimes do, but not forging a new vision: There's plenty of drama being invoked, though, and sometimes a sense of romance & tenderness. The shorter second track then opens around a more tentative guitar tune, even Asian-tinged, as it continues more of a collective focus on a main line — again articulated in varieties of pizzicato, etc. Its shifting perspectives do continue to yield an aura of pregnant mystery, though, amid a sense of continuing travels.... Isotropy is then both one of the most distinctive LST albums yet, and a new (for me anyway) stylistic tour-de-force for Lopes, showing great command of a variety of subtle ensemble textures. Todd McComb's Jazz Thoughts

 

We wczesnomarcowy, przedpandemiczny koncert w Galerii Monumentalnej Lizbony, wchodzimy przy d?wi?kach rezonuj?cych strun, wpadaj?c wprost w obj?cia czterech instrumentów, które kreuj? naprzemiennie posuwiste i urywane frazy. Ca?o?? narracji sprawia wra?enie ciszy przed burz?. Struny mniejszych instrumentów (altówka, wiolonczela) zdaj? si? ?piewa? niczym d?ciaki w locie wnosz?cym, tych wi?kszych za? (kontrabas, gitara) czyni? drobne pl?sy pizzicato, ale nie stroni? te? od sumiastych zygzaków arco. Ma?a kameralistyka z lekko zabrudzonym brzmieniem, która potrzebuje u?amka sekundy, by wpa?? w kolektywny taniec pe?en dobrych i z?ych emocji. Jeszcze przed up?ywem 4 minuty flow zag?szcza si?, a zadziornym frazom i bystrym reakcjom nie ma ju? ko?ca. Akustyczna gitara Lopesa pierwsze d?wi?ki bardziej charakterystyczne dla tego instrumentu wydaje dopiero w po?owie 5 minuty. Luis spokojnie czyta gr? kolegów, wydaje si?, i? posuwa si? do przodu o tempo wolniej, ale ju? po kilku p?tlach bez trudu wt?acza si? we w?a?ciwy nurt emocji. Ca?o?? improwizacji nabiera kolorytu, raczej stroni od zachowa? minimalistycznych. Kontrabas zdaje si? tu dryfowa? nieco post-jazzowo, gitara szuka inspiracji bardziej klasycyzuj?cych, ale za to viola & cello rozrabiaj? na ca?ego – free chamber as well! Po wybiciu 12 minuty opowie?? nieznacznie spowalnia i przenosi nas w otch?a? deep & dark sounds. Ma?e drony, skromne smagni?cia smyczkiem – narracja schodzi na sam dó? i pi?knie t?umi si? przy koj?cych d?wi?kach wprost z gryfu gitary. Tu? potem kontrabas proponuje gar?? post-barokowych koincydencji, nastrój jednak nie siada, bo mniejsze strunowce wci?? harcuj? na pot?g?, co wi?cej – gitara idzie wraz z nimi! W efekcie tego, w okolicach 15 minuty ?mia?o odnotowa? mo?emy prawdziw? erupcj? ekspresji. Ka?dy z muzyków zdaje si? tu traci? zmys?y w innym tempie, co dodaje opowie?ci dodatkowego uroku. Po chwili wszyscy, na ostatnim niemal?e oddechu, wchodz? w faz? dronow?, która trwa zdecydowanie wi?cej ni? kilkana?cie sekund. Sygna?em do dynamicznego finalizowania pierwszej cz??ci koncertu jest ekspresyjna szlifierka strun na gryfach altówki i wiolonczeli. Cho? gitara i kontrabas przez moment zg?aszaj? votum separatum, kwartet szybko osi?ga stan ma?ej burzy z piorunami i dobrze ga?nie po up?ywie 26 minuty.
Drugi set samotnie zaczyna gitara. Spokojna i ?agodna opowie?? napotyka na rezonuj?ce struny, tudzie? zmys?owe parskni?cia i szarpni?cia. W gard?ach mniejszych strunowców znów zdaje si? rodzi? ?piew! Kontrabas kontrapunktuje wyj?tkowo masywnym smyczkiem, a gitara ewidentnie szuka zaczepki. Bardzo swobodne chamber, pe?ne rozterek i dramaturgicznych dylematów, które lej? si? muzykom przez r?ce, cho? czeka na nowe rozdanie, niepostrze?enie nabiera jednak rozmachu. Ma?a filharmonia emocji, napi?tych strun i posuwistych westchnie?. Cello & viola znów dostaj? ataku adhd! Kontrabas mruczy jak nied?wied?, a gitara frazuje post-classic. Ów ma?y, ale jak?e uroczy chaos kompozycyjny pcha muzyków ku jeszcze bardziej aktywnym dzia?aniom. Po chwili mamy wra?anie, i? ka?dy instrument fermentuje dobr? kreacj?! Owo improwizowane rozche?stanie prowadzi nas kr?t? drog? do efektownego fina?u. Nie brakuje w nim kilku smutnych fraz i … du?ych emocji (cello!). Ca?o?? ga?nie jednak w mgnieniu oka, przy pe?nej jednomy?lno?ci dramaturgicznej. Andrzej Nowak (Trybuna Muzyki Spontanicznej)

 

Isotropy - having a physical property which has the same value when measured in different directions - is the collaboration between the Lisbon String Trio of Ernesto Rodrigues (viola), Miguel Mira (cello) and Alvaro Rosso (double bass) with Luis Lopes, here on acoustic guitar, in a 2 part extended improvisation recorded live at the 2020 Small Format Materials Festival. The Squid's Ear

The last if the five discs is my favorite. Lisbon String Trio meets Luís Lopes and records a fantastic disc just before the lock down: this is live recording from March 7th 2020 during the Small Format Materials Festival at Galeria Monumental, Lisbon. They play two tracks, entitled "I" and "II". "I", lasting 27 minutes, is the highlight, with plenty of parts reminding me of contemporary chamber music, transforming into free improvisation à la Derek Bailey, John Russell, or Henry Kaiser. "II" lasts "only" 12 minutes, but is comparable in quality. This time it is quiet ballad-like improvisation, with somewhat lesser density of sounds, yet larger emotional content. Luís is simply marvelous, but so is everybody. Amazing music! Maciej Lewenstein