Ulrichsberg cs700

 

 

 

 

 

 

 

 

And Ernesto Rodrigues is starting to release more recordings from this year: I want to note especially the "string quartet" album Fantasy Eight (another shorter release, recorded in Berlin this past May), but also the "similar" followup to the quartet album Dis/con/sent (recorded in May 2018, as reviewed here in October 2018), Ulrichsberg (also recorded in May, but two weeks earlier). Starting from the latter, Dis/con/sent already had a direct followup in the digital-only Kühlspot Social Club (as mentioned here in December 2018, in an extended entry around violinist Dietrich Petzold), but this group (including Ernesto & Guilherme Rodrigues with Matthias Bauer on bass) obviously felt a need to continue, here in a less "noisy" rendition than e.g. the jagged bowed metal sounds of Dis/con/sent.... Indeed there's often more of a classical vibe, sometimes even tender or romantic, moving more into the ethereal & featuring (as expected) weird counterpoints. Todd McComb's Jazz Thoughts

Tytu? p?yty s?usznie sugeruje, i? muzyków spotykamy na corocznym festiwalu muzyki improwizowanej, który odbywa si? w mie?cie o takiej w?a?nie nazwie. Jeste?my na edycji tegorocznej, dok?adnie w pierwszy dzie? maja. Na scenie: Dietrich Petzold - skrzypce, klawikord i metalowy smyczek (sic!), Ernesto Rodrigues – altówka, Guilherme Rodrigues – wiolonczela oraz Matthias Bauer – kontrabas. Niemiecko-portugalski kwartet zagra dla nas trzy improwizacje, trwaj?ce ??cznie niemal pe?ne 40 minut.
Zapowiadany film akcji, to nade wszystko dwie pierwsze improwizacje, podczas których muzycy stawiaj? na ogó? na do?? czyste brzmienie i ca?e mnóstwo zmys?owych, chwilami dynamicznych interakcji. Pierwsze d?wi?ki, to oczywi?cie leniwe badanie sytuacji scenicznej, wdechy i wydechy, strunowe piski i poj?kiwania. Ma?e, rwane frazy z rzadka przeplatane s? tu d?u?szymi poci?gni?ciami smyczków. Niektóre z tych ostatnich ta?cz?, inne skacz? pod strunach, jeszcze inne czyni? szybkie przebie?ki po zroszonych porannym deszczem gryfach. Ca?o?? zdaje si? by? ulotna, ale podszyta nerwem niepokoju. Arty?ci po nied?ugim czasie ?wietnie odnajduj? si? w komnacie mroku i ciszy. Po szybkiej reanimacji opowie?? skrzy si? za? ca?? palet? bardziej zadziornych fraz, ale nie stroni te? od delikatnych smagni?? smyczkiem. Pierwsza, jak?e kameralna ods?ona wie?czy swój ?ywot pi?knym post-barokowym rozko?ysaniem, ubarwionym ?piewnymi frazami ka?dego instrumentu. Druga ods?ona startuje kilkoma preparowanymi frazami, a tak?e swobodnym trybem pizzicato na kontrabasie i wiolonczeli. Pojawia si? subtelny rytm i niebanalny suspens dramaturgiczny. Taniec short-cuts kreuj? teraz ju? cztery smyczki, z których ka?dy równocze?nie ?ka i po?piewuje pod nosem. Kolejne zej?cie w cisz? jest jeszcze bardziej efektowne, czynione na wyj?tkowo nisko ugi?tych kolanach. Nieuchronny powrót do ?wiata ?ywych skutkuje natomiast dalece g?stym zako?czeniem.
Trzecia improwizacja, zdecydowanie najd?u?sza, z miejsca przenosi nas z sali filharmonicznej do ma?ego zak?adu szlifierskiego. Szorowanie, ostrzenie i pi?owanie strun, co? na kszta?t semi-pizzicato, szmery, tajemnicze plejady fake sounds. Tu nawet kontrabas zdaje si? brzmie? niczym skrzypce! Dynamika pojawia si? w tej narracji jakby znienacka, budowana niemal rockowymi riffami, czyniona w tempie godnym punkowych eksplozji! Po chwili na scenie zjawia si? nowy instrument, to zapewne anonsowany klawikord. Przez moment sam prowadzi narracj? suchym, matowym brzmieniem udr?czonych strun. Pozosta?e instrumenty powracaj? w du?ym skupieniu, szukaj? rezonansu i bardziej mrocznych fraz. Prawdopodobnie s?yszymy kolejny nowy instrument, to metalowy smyczek, który kreuje ca?kiem zaskakuj?cy, post-barokowy industrial. Ten w?tek, jak?e intryguj?cy, ko?czy swój ?ywot w ciszy. Tym, który wybudza kwartet z letargu okazuje si? kontrabasista. Reszta wtóruje mu powtórzeniami i kreuje do?? nerwowy flow, skupiaj?c si? g?ównie na szarpaniu strun. Skrzypce i altówka zaczynaj? ?piewa?, po chwili to samo czyni? pozostali uczestnicy spektaklu. Ów ma?y, fina?owy harmider dobrze robi naszym emocjom – cztery smyczki w dramaturgicznych spazmach prowadza nas na skraj koncertu, wybrzmiewaj?c kolektywnie i dronowo. Andrzej Nowak (Trybuna Muzyki Spontanicznej)