Hunter Underwater cs735

 

 

 

 

 

 

 

 

Na starcie spektaklu muzycy rozci?gaj? struny, sprawdzaj? naci?gi smyczków i ?ypi? na siebie spode ?ba. Leniwie, acz nerwowo przebieraj?c nogami, buduj? strz?py narracji, zarówno frazami czystymi, jak i zabrudzonymi. P?yn? pod pr?d niczym zagubieni kamerali?ci w le?nym g?szczu swobodnej improwizacji. Spory suspens kreowany jest tu przez rozleg?? plejad? short-cuts, w improwizacji nie brakuje jednak przeci?g?ych, d?u?szych fraz. W tyglu zdarze? odnajdujemy d?wi?ki preparowane, d?wi?ki pe?ne rzewnej melodyki, te p?yn?ce pod gór? i te zsuwaj?ce si? z niej, rozhu?tane i bolesne, zawsze jednak realizowane kolektywnie, na ogó? w sposób ekspresyjny – so, what ever you want! Pierwsze zej?cie w pobli?e ciszy ma miejsce ju? po siódmej minucie. Mroczny post-barok, szorowanie glazury pude? rezonansowych i martwe oddechy wystudzonych strun. Ale i tu odnotowujemy du?? zmienno?? akcji, tak?e w?tki, które muzycy porzucaj? ju? po kilka sekwencjach.
Po raz kolejny mroczny nastrój dopada muzyków w okolicach czternastej minuty. Po nied?ugiej chwili zaczynaj? kreowa? nowy w?tek przy samej pod?odze, buduj? urocz? paj?czyn? subtelnych, niemal filigranowych d?wi?ków. Emocje wszak?e rosn? – ci??ki post-barok lepi si? tu do akustycznych przesterów. Na scenie cztery wiolonczele, ale metod frazowania naliczyliby?my tysi?ce! Wraz z wybiciem dwudziestej czwartej minuty muzycy t?umi? si? bardziej zdecydowanie, jakby niektórzy z nich zaczynali my?le? o przedwczesnej finalizacji. Beauty game of minimal near silence! Rozhu?tane, lekko upalone frazy serwowane s? teraz w formie pyta? i odpowiedzi. Z czasem na gryfach wiolonczel pojawia si? wi?cej d?wi?ków preparowanych. Smyczki schodz? do samej ziemi i buduj? zmys?owe drony. Samo zako?czenie kipi od emocji, jakby koniec spektaklu wcale nie musia? nast?pi? wraz z ko?cem trzydziestej czwartej minuty. Andrzej Nowak (Trybuna Muzyki Spontanicznej)